Oczyszczanie Organizmu. Klucz do Zdrowia – Jerzy Drzewi

85,00 

Oczyszczanie organizmu. Klucz do zdrowia.

Autor: Jerzy Drzewi, rok wydania: 2019, stron: 266

SPIS TREŚCI:

  1. Przedmowa
  2. Wprowadzenie
  3. Organy – krótki opis
  4. Oczyszczanie – zasady ogólne
  5. Oczyszczanie proces
  6. Reakcja organizmu
  7. Dzienniczek oczyszczania
  8. Ratunek – pierwsza pomoc

Brak w magazynie

SKU: Oczyszczanie - książka Kategorie: , Tagi: , ,

Opis

Jerzy Drzewi, naturoterapeuta, autor Youtube’owego kanału Wyzdrowiejesz 60, specjalista medycyny chińskiej. Jego publikacje cieszą się ogromną popularnością, dzięki konkretnym receptom na wiele schorzeń.

Oto fragment tej książki, Przedmowa:

Opowiadał mi kiedyś kolega o swoich sąsiadach, którzy umilali ży­cie jego rodzinie, kiedy jeszcze mieszkał w domu rodzinnym jako dziecko. A to kury zabijali, gdy weszły w szkodę, a to kaczki i gęsi, a to skarżyli do nadzoru budowlanego o samowolę budowlaną, a to w końcu kubły ekskrementów wylewali tuż przy studni, która to była usytuowana przy płocie obok działki sąsiada. Kolega miał talent nar­ratorski i z ciekawością słuchałem jego wynurzeń na ten temat. Zresztą odkąd mi uszy urosły lubię słuchać ludzi szczególnie że jest to w dwójnasób pożyteczne; raz, że słuchając, człowiek się uczy, dwa, że słuchaniem okazuje się szacunek rozmówcy. Jak wie­dzą moi widzowie i ci z Państwa, którzy mają ze mną kontakt telefo­niczny, słucham zapamiętale co macie do powiedzenia.

Kiedyś dawno temu, gdy byłem dzieckiem, mieliśmy ogródek. Ro­sły tam drzewa owocowe i były posadzone warzywa. Jak wiadomo, warzywa zazwyczaj są roczne dwu lub rzadziej wieloletnie, zaś drze­wa owocowe żyją wiele długich lat … pod warunkiem, że mają jak. Z takich czy innych przyczyn, po drugiej stronie płotu sąsiedzi zrobili sobie śmietnik odpadków, z wylewaniem pomyj jako urozmaicenie zapachów. Pomyje dla młodych mniej wiedzących to woda zazwy­czaj z mydłem po myciu się z misce lub balii, lub z proszkiem po praniu w takiej samej balii. Bo kiedyś po wsiach, gdy nie było bieżą­cej wody, ludkowie myli się właśnie w takich miskach, a kąpali w baliach. Drzewa owocowe, o których mowa, rosły sobie i owocowały, aż do momentu, kiedy to pewnego roku liście onych poczęły skręcać się, żółknąc, a niektóre z nich opadać. Z każdym następnym rokiem sytuacja pogarszała się pomimo nawożenia drzew i podlewania. Cóż to się nawywijało? Myśleli moi protoplaści, myśleli, myśleli, aż w końcu doszli do wniosku, że przyczyna kłopotu leży po drugie stro­nie płotu. Z właścicielami śmietnika nie można się było dogadać. Działka nasza była wąska, zatem po kilku latach jedne drzewka uschły inne dostały raka, a te, które, jakim cudem nie uschły, skarło­waciały i przestały rodzić.

Korzenie tych drzewek zostały zatrute przez chemiczne zlewki wy­lewane na śmieciowisko wraz z odpadkami na tymże. Powoli, lecz sukcesywnie drzewka były zatruwane, aż musiały zginąć”. Nasze korzenie to potem układ pokarmowy. Jak mówią mądrzy Chińczycy – „Energię życia Qi czerpiemy z pokarmu, tlenu, światła słonecznego i psychiki”. Możemy czerpać dobra lub zatrutą ener­gie, która na chwilę nam da siłę, lecz to będzie zła siła, która nas bę­dzie powoli, lecz nieubłaganie niszczyć.

Moja osobista teoria spiskowa mówi;

PONAD 90% CHORÓBSK CO NAS MĘCZY, ZACZYNA SIĘ W NASZYCH USTACH.

Nie? Nie prawda? A to se zróbcie sałatkę z wrotyczu, posypcie su­szoną konwalią i jedzcie na surowo 3 łyżki stołowe dziennie. Aby szybciej uzyskać efekt, jedzcie to na czczo 3 x dziennie.

Wpierw jednak sporządźcie ostatnią wole, zapłaćcie se miejsce na ostatnim parkingu, księdza lub rabina, kupcie sobie „piórnik” sosno­wy lub dębowy, jaki tam chcecie. Możecie se nawet opłacić krema­cję, jeżeli ktoś boi się, że mu będzie zimno wiecznie odpoczywać. Jak go zwał tak go zwał, główna rola we własnym pogrzebie pewna. No a czym się różni, trucie się świecącym żarciem, nerwami i stre­sem na co dzień lub smogiem? Odpowiadam-czasem reakcji!.

Z wro­tyczem szybciej, w drugim wypadku dłużej

Zgodnie z moją osobistą teorią spiskową, gdy zrobimy porządek z układem pokarmowym, moczowym, krwionośnym – choroby wyha­mują, zatrzymają się i zaczną cofać. Czy wyzdrowiejemy? Część z nas na pewno. Ci z nas co mają małe zmiany chorobowe lub wystą­piły one stosunkowo niedawno – wyzdrowieją. Ci, co mają sprawy zadawnione stare tam, gdzie choroba poczyniła spustoszenia – być może nie wyzdrowieją całkiem, lecz poprawa będzie ogromna. Nie­stety jak zwykle powtarzam – ja jestem najgłupszy z Was! A to mnie nobilituje do bycia grubym z cukrzycą. Komu to przeszkadza, niech słucha innych terapeutów – jest ich do licha, a wszyscy mądrzejsi ode mnie. Kto zaś chce zastosować rady tu zawarte i cieszyć się zdrowiem niechaj zastosuje się do rad tej książki, a uzyska efekty, które mogą go mile zaskoczyć. Zresztą ja takiż samo, gdy rano do lusterka się gole, przemawiam, tłumaczę i proszę. „Jurek weź się za siebie, bo inaczej to trak cię szlafi”.

Niestety za zakrętem czai się sześćdziesiątka, a w tym wieku trudno se coś przetłumaczyć, tym bardziej że bywają dni, gdy rano przed lustrem w głowie mojej słyszę jeden natrętny szum. Podejrzewałem ciśnienie, bo cukrzyca i inna atrakcje, ale nie. Nie ciśnienie. Po dokonaniu diagnozy z języka wyszło mi, że ostał mi się jeno jeden neutron w czaszce, wszystkie  inne utraciłem razem z częścią owłosienia z wiekiem. Neutron ony zaś rano startuje i musi wykonać pracę tych neutronów co nie ma, a powinny być. Nabiera obrotów i tłucze się o ścianki wewnętrzne czaszki mojej, robiąc rzeczony szum. Niestety, jak dotąd utracona ręka noga nie odrasta, zatem analogiczna sprawa jest z moim mózgiem i tą sierotką neutronem co tam się była ostała. Ale dość biadolenia do rzeczy.

Bardzo chciałby być mądrzejszy od Was moi pacjenci, czytelnicy, widzowie. Niestety nie jestem. Sam robię błędy, zazwyczaj z nie chciejstwa, bo mi się nie chce, bo nie mam czasu – tak se tłumaczę. Dlatego książka ta jest dla Was i dla mnie. Zebraną widzę, chciał­bym tu posegregować, ocenić pod kątem; skuteczności i bezpieczeń­stwa stosowania, skondensować, i przedstawić w sposób zwięzły i prosty.

Moim książkom zawsze nadaję „ducha pióra”. To takie moje okre­ślenia na styl pisarski. Miło jest czytać książkę przydatną, ale lekko napisaną. Lekkość pióra to moje dobro przyrodzone, które jest wła­snością dodaną tak tej książki, jak innym przeze mnie spłodzonych, a jest tego trochę.

Jest wartość, która dodatkowo wzmacnia pozytywny przekaz w kie­runku odzyskiwana zdrowia przez czytelnika

Ta książeczka, jak poprzednia już wydana „S.O.S Ratuj się, kto chce” będzie utrzymana w schemacie przejrzystości, prostoty i efek­tywności, aby była zrozumiała i przynosiła pożytek czytającym. Po­dobnie będzie wydrukowana większą czcionką oraz spis treści i roz­działy będą usytuowane na spodniej stronie okładki. W środku znaj­dziecie moje rysunki przedstawiające starych lekarzy i zielarzy pod­czas pracy, jako urozmaicenie treści pozycji. W książce tej chciał­bym Wam podać najprostsze metody i kolejność oczyszczania wzmacniania i uszczelniania elementów organizmu, które powinny być naprawione. Jest to bardzo istotnie, gdyż wielu z moich widzów dzwoni z płaczem, bo najpierw zaczęli oczyszczać wątrobę, zapomi­nając o pęcherzyku żółciowym, który się zapchał i była jazda po kra­wędzi nawet na OIOM – ie w szpitalu.

Metody podane w tej książce są: skuteczne, proste, tanie. Ale żeby nie było zbyć słodko, wymagają czasu i poważnego podejścia. Jak zawsze powtarzam-aby być zdrowym, trzeba być fanem własnego zdrowia. Czego Wam z serca życzę.

PAMIĘTAJ LEKARZ ZAWSZE NA PIERWSZYM MIEJSCU.

Może spodoba się również…